Dialog z pięciolatkami: - Mamo, zobacz to jest toi-toi. - A wiecie co to jest toi-toi? - Tak, kibel. - Nie mówi się kibel, tylko toaleta. - Mówi się jak się chce.
Rozmowy przy kolacji. - Jak ja jestem Aragornem, a ty Arweną, to ja cię kocham, wiesz? - A ja jestem Legolasem. Jak się nazywała ukochana Legolasa? - Gimli.
Gosia (lat prawie 5): - Mamo, tata nam pokazał dziś taką fajną grę w telefonie. - Jaką grę? - pytamy z mężem jednocześnie. - A taką, co się jeździ i trafia do swojego domu. Aaaaaaa, open street map ;)
Basia (lat 8): - Mamo, pamiętasz jak byłam mała i karmiłaś mnie serem żółtym? - Nie pamiętam. - A ja pamiętam, bo takie okropne rzeczy w życiu się zawsze pamięta.
Odplamiałam czarną bluzkę. Została na noc w vanishu i rano zyskała dwie
piękne plamy w kolorze rudo-brązowym. Trudno, będzie „po domu” Dziś ją założyłam. Siedzimy przy obiedzie i dzieci komentują. - Mamo, fajna ta bluzka – mówi Gosia. - No, lepsza nawet niż przedtem – dodaje Ewa. - Nocne niebo z fajerwerką – kwituje Ania.
- Mamo, ty jesteś jajogłowa. - Słucham? Dlaczego? - Bo czytasz dużo książek.
Po krótkim śledztwie dowiedziałam się, że tak twierdzi Pinkie Pie. Ech, panna PP zrobiła mi krecią robotę. Powiedziały, że nie będą czytać, bo nie chcą być jajogłowe. Szlaban na My Little Pony, o!
- Gosiu, nie wiem czy pójdziesz w środę do przedszkola. Bardzo brzydko jeszcze kaszlesz. - Nie, mamo, posłuchaj, kaszlę bardzo ładnie. I tu nastąpiła demonstracja:)
Starsze dziewczyny mają w pokoju armagedon mówiąc delikatnie, chciałam
je postraszyć, że sama im posprzątam, wiecie, tak definitywnie i żeby w końcu COŚ z tym zrobiły.
- Dziewczyny, jak dziś same nie posprzątacie… (lekko zawiesiłam głos, żeby nadać groźbie wyrazu)
- … to nadal będziemy miały bałagan. (szybko dokończyła pewnym głosem Basia)