piątek, 23 lipca 2010

lipiec 2009

Wieczorne zasypianie. Już prawie spały potwory, a tu Basia przyczłapuje do pokoju, gdzie zlegliśmy w fotelach. Oczywiście ma minę niewiniątka.
- Tatoooo, weźmiesz mnie na barana?
- Cooo!? Do łóżka spać.
Basia odwróciła się bez słowa, wróciła do pokoiku i mówi do Ewy:
- To nie działa. Muszę chyba powiedzieć poproszę.
Za chwilę wraca i oznajmia:
- To znowu ja. Tato, a jak poproszę, to mnie weźmiesz na barana?

U nas w samochodzie są wietrzności.
- Tato gorąco!!!! Włącz szybko wietrznosci!!

Zadzwonił domofon, odebrałam, ale nikt się nie odezwał, Basia pyta, kto to, więc mówię, że nie wiem, no i Basia spekuluje:
- Może to był pan do skrzynki tylko, albo taki niewidzialski pan przyszedł z przesyłką? Ale nie wiem, nie znam się na niewidzialskich panach... a może on przyszedł do kogoś innego, tylko my słyszeliśmy, bo oni mają głośne dzwonki? Chodź, zobaczymy do kogo przyszedł ten niewidzialski pan...

Basia dzisiaj się przechwala:
- Mamo wczoraj tata kazał mi pokazywać wszystko niebieskie. No i ja pokazywałam, a na koniec tata powiedział, że jestem ekspertką od pokazywania niebieskich rzeczy. Więc mów do mnie ekspertko!
OK, ekspertko ;)

Rano przyjechała ze wsparciem moja koleżanka (w związku z moim brzuchem gigantycznym w którym siedzą bliźnięta), była z dziewczynkami na spacerze. Jak zapadła decyzja o pojechaniu do szpitala Michał zgarnął teściową po drodze i przyjechał po mnie. Pojechaliśmy do szpitala i babcia i ciocia zostały z Ewą i Basią. Obie panie są równieśniczkami wiec szybko znalazły wspólny temat i sobie rozmawiały, w pewnym momencie Basia się odzywa oburzona:
- Miałyście nas pilnować, a nie gadać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz