czwartek, 22 lipca 2010

marzec 2009

Ewa podczas obiadu:
- Mamo, jesteś wspaniałą kucharką. Jedzonko jest pyszne jak w przedszkolu.

Kąpiel.
- Dziewczynki myjcie się, pachy, szyję, pupę, siuśkę.
Ewa ze śmiechem:
- Siuśkę!? To się nazywa ŁONO!

Basia śpiewa:
- Hogdu, hogdu, hogdajl!
- Basiu, co Ty śpiewasz?
- Taką amerykańską piosenkę...
- Gdzie się jej nauczyłaś?
- W szkole!

Przed kąpielą.
- Basiu, zrobiłaś już kupę?
- Nie, jeszcze muszę trochę postękać, zrobić taką minę i takie różne śmieszne dźwięki wydawać.
Po czym zaprezentowała powyższe, ale kupy nie zrobiła.

Odebrałam Basię ze żłobka. Rozmawiamy o pogodzie, że w marcu jak w garncu, itd. Nagle mała filozofka odzywa się:
- Deszcz to deszcz, śnieg to śnieg, a słońce to słońce.
Czyż to nie odkrywcze?

Basia zasypia z tatą.
- Tatooo, placowałeś dzisiaj z metalem?
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Bo masz takie szolstkie lęce...

Ewa:
- Mamo, chcesz winogrona?
Basia:
- Mama nie może winogron, bo bliźniaki nie mogą słodyczy, a winogrona to słodycz. Bliźniaki sobie jedzą różne pyszne rzeczy przez pępowinę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz